Regulacja zawodu dietetyka – absurdy wokół projektu

autorka: Sonia
2 komentarze

W tym wpisie postanowiłam usystematyzować najważniejsze informacje. Łatwiej będzie zrozumieć o co w tym chodzi, nawet osobom postronnym.. Uważam, że nie ma sensu dłużej milczeć czy trzymać tych informacji w branżowym środowisku.

Ta sprawa dotyczy mnie osobiście. I nie tylko mnie, ale co najmniej kilkuset specjalistów w całej Polsce.

Wyjaśnię m.in:

O co chodzi w projekcie ustawy o niektórych zawodach medycznych.

Jaki był zamysł tej ustawy a co z tego wyszło.

Jakie absurdy znajdują się w tym projekcie (spoiler: odebranie praw nabytych, łamanie konstytucji, niedostosowanie ścieżek i programów kształcenia/edukacji do wymogów prawnych).

Sprawa jest na tyle poważna, że wg opinii Prawników może dojść do pozwania uczelni przez absolwentów.

Co ciekawe, Ministerstwo Zdrowia nie aktualizuje (od czasu komisji prawniczej) treści projektu ustawy. A prace nad nią postępują dalej, np. Rada Ministrów ostatnio zatwierdziła projekt (29 marca) a my nadal nie wiemy, o jakiej treści. Czyli jednym słowem – czujemy się zbywani.

O co tutaj chodzi?

Dietetycy od lat domagają się regulacji zawodu. Do tej pory dietetykiem mógł się nazwać KAŻDY. Bardzo często porady dietetyczne udzielane są przez osoby niekompetentne, np. po weekendowych kursach. Albo w ogóle bez kierunkowego wykształcenia (sprawdzajcie, z czyich usług korzystacie).

Tymczasem zawód dietetyka ma zostać uregulowany za jednym zamach w jednej ustawie, która ma obejmować 17 zawodów. O różnej specyfice…

JAKI BYŁ ZAMYSŁ?

Wejście ustawy w życie miało przyczynić się do niedopuszczenia do wykonywania zawodów medycznych osób bez odpowiednich kwalifikacji. Czyli np. dietetycy po weekendowych kursach nie mogliby prowadzić dalej działalności polegającej na pisaniu diet, udzielaniu porad czy nawet samodzielnej edukacji żywieniowej.

A jak wyszło? W praktyce ustawa wyeliminowałaby z rynku specjalistów z kierunkowych wykształceniem wyższym. Wszak kształcenie osób, które pracują w zawodzie dietetyka odbywa i odbywało się na różnych pokrewnych kierunkach, takich jak technologia żywności i żywienie człowieka (ze specjalnością z żywienia człowieka/dietetyki) czy żywienia człowieka i oceny żywności.

Co ciekawe, pierwotny projekt ustawy zakładał indywidualne rozpatrywanie kwalifikacji w oparciu o ścieżki kształcenia i doświadczenie zawodowe (i miałoby to sens). Jednak po konsultacjach publicznych po uwagach zgłoszonych przez SGGW (screen i link poniżej) wymagania kwalifikacyjne uległy zmianie. I to na niekorzyści wielu specjalistów – co ciekawe wykształconych przez SGGW (w kolejnym akapicie wyjaśnię dokładnie o co tu chodzi).

Ustawa o niektórych zawodach medycznych. Regulacja zawodu dietetyka, komentarz SGGW odnośnie kwalifikacji dla dietetyków.
Screen z raportu z konsultacji publicznych z dn. 9.01.2023 – Stanowiska zgłoszone przez SGGW, link do raportu znajduje się tutaj.

Absolwenci SGGW (w tym ja) poprosili władze o wyjaśnienie i zajęcia stanowiska odnośnie zgłoszonych uwag. Otrzymaliśmy informację, że uczelnia zgłosiła uwagi w naszej sprawie (wciąż nie wiemy, konkretnie jakie) i komentarz, że Wdział Żywienie Człowieka SGGW CZYNNIE bierze udział w pracach na projektem tej ustawy, co niestety nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w treści projektu.

Nie doczekaliśmy się konkretnego komentarza w sprawie poniższej uwagi.

Zawiłe ścieżki kształcenia dietetyków

Do 2007 roku kształcenie dietetyków (na szczeblu wyższym) odbywało się w Polsce na kierunku Technologia żywności i żywienie człowieka w specjalności żywienie człowieka/dietetyka. Warto zaznaczyć, że nazwa kierunku może dotyczyć kwestii stricte związanych z przetwórstwem żywności (np. przetwórstwem mięsa) a kwestie żywienia człowieka są tam marginalne. W kontekście te ustawy mamy na myśli stricte żywieniowców, a nie technologów.

Po 2007 roku pojawił się wyodrębniony kierunek „DIETETYKA” ale program studiów i ścieżki kształcenia na kierunkach żywieniowych nie uległy zmianom.

Warto zaznaczyć, że sytuacja na rynku pracy te kilkanaście lat temu wyglądała nieco inaczej, niż teraz. Dietetycy pracowali głównie w szpitalach a prywatne gabinety to była rzadkość. Stopa bezrobocia była dość wysoka. Technologia żywności i żywienie człowieka oferowały szerszy wachlarz możliwości i perspektyw zawodowych. Absolwent szkoły średniej czytając informator na studia miał prawo ufać temu, co tam widział.

Używając wayback machine dotarłam do archiwum strony SGGW i pobrałam Informator na studia z roku 2007 roku. Screen poniżej.

Informator dla kandydatów na studia SGGW. Regulacja zawodu dietetyka, ustawa o niektórych zawodach medycznych.
Screen z Informatora dla kandydatów na studia Technologia Żywności i Żywienie Człowieka Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW w Warszawie (Obecnie Wydział Żywienia Człowieka).

Wracając do projektu ustawy o niektórych zawodach medycznych, osoby zaczynające TE SAME studia w 2006 roku, z TYM SAMYM programem studiów mogą być dietetykami, natomiast te które rozpoczęły studia po 2007 roku już nie.

Powód? „Bo mogły” wybrać dietetykę – w sensie był wybór. Logika na tamte czasy podpowiadała coś innego, a informatory na studia nie głosiły: hej,poucz się o żywieniu człowieka, zdaj anatomię, fizjologię, dietoterapię, dietoprofilaktykę, dietetykę pediatryczną, ale nic ci po tym nie będzie wolno robić, nawet po 10 latach pracy w zawodzie.

To trochę tak, jakby zdać egzamin na prawo jazdy, ale po 10 latach ktoś nagle chce Ci je unieważnić, bo zdawałeś na samochodzie z silnikiem diesla, a nie benzynowym.

Wykształcenie – Jakie tu mamy absurdy?

O tym, kto będzie mógł być dietetykiem zdecyduje rok rozpoczęcia studiów (mimo tego samego programu nauczania, specjaliści z doświadczeniem stracą możliwość wykonywania zawodu).

Nasze Państwo najpierw tworzy kierunki studiów, kształci absolwentów, wydaje im dyplomy z potwierdzonymi kwalifikacjami (to też jest arcyciekawe) i… dopiero potem dostosowuje prawo. Co interesujące, kierunki pokrewne takie jak żywienie człowieka i ocena żywności prowadzone są nadal. I co z przyszłymi absolwentami? Nie będą mogli rozpisywać jadłospisów, udzielać porad ani prowadzić edukacji żywieniowej.

Regulacja zawodu dietetyka – to był dopiero początek…

Po krótkim wstępie na temat edukacji (zaznaczam, że nie wyczerpałam tematu, ale chciałam „zarysować sprawę) streszczę w skrócie działania, które do tej pory podjęliśmy. I przy okazji pokażę, jak Ministerstwo Zdrowia gra z nami w kotka i myszkę (używając najdelikatniejszych słów).

W styczniu założyłam na facebooku grupę dla Technologów i żywieniowców, dla których projekt ustawy o niektórych zawodach medycznych jest krzywdzący.

Wśród członków grupy mamy przedsiębiorców, osoby pracujące od lat z powodzeniem w gabinetach dietetycznych i szpitalach, nauczycieli akademickich (kształcących przyszłych dietetyków…), autorów książek i kursów.

To nie są osoby po weekendowych kursach. Jak zapewne wiecie, konkurencja na rynku dietetycznym jest ogromna, więc przypadkowe osoby „nie wtrzymają” konkurencji.

W 1 dzień zebraliśmy środki na pomoc prawną, jak się okazało w idealnym momencie, tuż przed posiedzeniem Komisji Prawniczej.

Opinia sporządzona przez prawników przedstawia jasna, że treść ustawy jest dla nas niesprawiedliwa.

Wysłaliśmy liczne maile do Ministerstwa Zdrowia z opisem naszej sytuacji, doświadczenia, wykształcenia, w tym skany dyplomów, certyfikatów itp.

21 marca otrzymaliśmy wiadomość o następującej treści:

„(…) resort zdrowia dostrzegając problem związany z transformacją systemu kształcenia w zawodach medycznych zaproponował uzupełnienie przepisów przejściowych oraz doprecyzowanie załącznika do projektu ustawy w zakresie kwalifikacji wskazanych dla poszczególnych zawodów medycznych oraz okresów, w których prowadzone było kształcenie.
Ponadto uprzejmie informuję, iż przedmiotowy projekt ustawy jest dostępny na stronie
Rządowego Centrum Legislacji pod nr UD 328, gdzie zamieszczane są informacje o kolejnych etapach prac nad w/w projektem(…)”

W praktyce ten przedmiotowy projekty ustawy jest na stronie, szkoda tylko że NIEAKTUALNY.

Podsumowanie:

Ustawa, która miała wykluczyć z rynku osoby bez uprawień, może w obecnym kształcie pozbawić pracy wykształconych ludzi.

Ministerstwo Zdrowia nie opublikowało AKTUALNEGO projektu ustawy o niektórych zawodach medycznych. Z tego, co zauważyłam Logopedzi również są wkurzeni i protestują.

Mimo to prace nad projektem postępują dalej: 29 marca projekt został zatwierdzony przez Radę Ministrów. Do dziś nie wiemy, co tam jest. A coś być musi, skoro sprawy idą do przodu. Mamy prawo mieć obawy, że treść jest dla nas dalece niekorzystna.

Otrzymaliśmy poparcie od Polskiego Związku Zawodowego Dietetyków.

Polskie Towarzystwo Dietetyki zignorowało nasze komentarze (część z nich pod jednym z postów na facebooku została usunięta).

SGGW do dziś nie odniosło się bezpośrednio do uwag zgłaszanych podczas konsultacji publicznych.

Co tu jest grane – nie wiem, ale my jako grupa żywieniowców nie zamierzamy tego tak zostawić i biernie przyglądać się temu, co się aktualnie dzieje. Bo to, co aktualnie wyprawia Ministerstwo Zdrowia jest dla nas nie do przyjęcia. Odbieranie prawa wykonywania zawodu ludziom wykształconym i doświadczonym jest nieludzkie.

Moim celem jest nagłośnienie sprawy. Jeśli możesz, proszę udostępnij ten wpis dalej – niebawem wybory.

Może spodobają Ci się:

2 komentarze

Krystian 11 kwietnia, 2023 - 11:08 am

Może powiem to z przykrością, niech stracę. Nie tylko w interesie dietetyków ale i pacjentów także powinny stanąć murem, firmy szkoleniowe które zajmują się dietetyków… Może wyjaśnię dlaczego. Większość dietetyków w Polsce korzysta z różnych form szkolenia i dokształcania zawodowego, by dietetycy mogliby by pomagać swoim pacjentom jeszcze lepiej. Często i gęsto firmy szkoleniowe wykorzystują trendy nie tylko naukowe ale i panujące mody żywieniowe do przygotowania i sprzedaży szkoleń nie zależnie omawianych tematów i zagadnień (w celu zarobkowym) Wszystko jest w porządku ale do czasu. Gdy pojawiły się wiadomości i informacje o regulacji zawodów medycznych w tym dietetyka, to firmom szkoleniowym powinno na tym bardziej zależeć. A jak to obserwuje życie polskiej branży dietetycznej, to nikt z osób reprezentujących instytuty szkoleniowe nie zabrał głosu, nie dał publicznego słowa wsparcia w tym aspekcie niejasnej sytuacji zawodowej i zarazem życiowej wielu osób. I to jest przykre, że większość dietetyków z branży nie otrzymało słowa wsparcia od tych, którzy powinni być im bardzo i to bardzo wdzięczni. Bo tak naprawdę dzięki dietetykom- którzy chcą i ciągle szukają wiedzy, dokształcają się w różnej formie, firmy szkoleniowe ciągle działają 🙂
Noi przedwszystkim autorytety dietetyki powinni zabrać głos w ważnej sprawie. Ale jeśli dla nich ważne własne „ja” To jednak lepiej się skupić na sobie i rozwoju zawodowym 🙂 Pozdrawiam

Odpowiedz
Sonia 13 kwietnia, 2023 - 10:12 am

Niestety środowisko jest bardzo podzielone. Ostatecznie zostaliśmy uwzględnieni w ustawie, ale musieliśmy to wywalczyć. Pamiętamy i pamiętać będziemy, kto nas wspierał i zabrał głos w sprawie. Z osób publicznych głos zabrał dr Damian Parol z Warsztatu Nauki, natomiast wiele osób z zasięgami nie wypowiedziała się w żaden sposób w tej sprawie.

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Zasady publikacji treści są opisane w regulaminie. Pamiętaj, że przesyłane treści muszą być zgodne z wymogami regulaminu.

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić najwyższą jakość usług. Akceptuję ciasteczka Dowiedz się więcej

Polityka prywatności